Ciemno, zimno i do domu daleko – tak rozpoczął się nasz plener z Eweliną i Mateuszem. Wymijając stada leśnej fauny spędzającej wolny czas na górskich drogach, spotkaliśmy się o 3 w nocy u podnóża słowackich Tatr. No cześć i jeszcze tylko godzina marszu do jeziora Popradske Pleso.
Nasi młodzi żyją od jednego do drugiego wyjazdu w góry. Zaręczyny również odbyły się na gór szczycie. Wybór miejsca pleneru nie był więc przypadkowy. Słowackie Morskie Oko przywitało nas wręcz idealnie spokojną taflą jeziora. Słońce powoli wychylało się zza gór, a my robiliśmy zdjęcia i ujęcia jak szaleni. Ledwo utrzymująca się na plusie temperatura nie pokonała Eweliny i Mateusza, a wręcz pomogła im się „zbliżyć” do siebie choć my dobrze wiemy, że taka pomoc potrzebna nie była 🙂

Dzień ślubu to ludzie. Nadają rytm, klimat, a celem naszego fotograficznego polowania są ich emocje. Nie ukrywamy, że łatwo i przyjemnie pracuje się kiedy otacza nas pozytywna energia, a Młodzi zapominają się w sobie przy każdym spojrzeniu. Z ręką na sercu możemy też powiedzieć, że kazanie które przygotował duszpasterz dla Eweliny i Mateusza było najcieplejszym i najbardziej personalnym spośród wielu jakie usłyszeliśmy w tym roku.

Villa Park Julianna to jedno z najpiękniejszych miejsc w okolicach Warszawy jeżeli planujecie weselić się w gronie najbliższych. Kameralnie i elegancko. Otaczający oranżerię ogród to również świetne miejsce aby Młoda Para znalazła intymną chwilę dla siebie w tak intensywnym dniu. Musimy wspomnieć, że laury za ozdobienie sali z zachowaniem dbałości o najmniejsze detale w całości przypadają Ewelinie i Mateuszowi. Takiego efektu końcowego nie powstydziłby się żaden wedding planner. Do tego muzyka na żywo, akcent Gwiezdnych Wojen i udana zabawa gwarantowana.